Odkąd pamiętam, bardzo lubiłam wszelkiego rodzaju robótki ręczne. Nawet niedawno, wspominałyśmy z moją mamą moment, w którym postanowiłam tworzyć i sprzedawać ubrania. Przyznam szczerze, że nie szło mi tak źle, bo trochę rzeczy znalazło swoich nowych nabywców i kto wie, może gdybym kontynuowała tę pasję, to prowadziłabym teraz całkiem dochodowy biznes? 🙂
Ale nie ma co gdybać, dla mnie jest ważne to, że od czasu do czasu potrafię wyrwać się od codziennej monotonii i zrobić coś dla siebie. I jeśli ktoś z Was myśli, że siedzenie kilka godzin i przeplatanie grubej wełny to żadna przyjemność – hmm, nic bardziej mylnego! Dla mnie to była wręcz idealna forma odpoczynku, a jej efekty powodowały, że uśmiech z buzi nie znikał 🙂
Okej, przejdźmy do konkretów!
Gdzie zamówić wełnę i ile jej kupić?
Ja wełnę zamówiłam na stronie Filart. Po długich poszukiwaniach w sieci, okazało się, że ta strona ma najciekawszą ofertę i po opiniach wiedziałam, że otrzymam produkt dobrej jakości. Za wałek wełny o wadze 4kg zapłaciłam 258 zł z przesyłką (wełna: 240 zł, przesyłka: 18 zł). Zamówiłam dokładnie ten produkt. Nie są to małe pieniądze, ale jeśli przeszukacie Internet, to sami zobaczycie, że gotowy pled kosztuje ponad 3x więcej.
Taka ilość starczyła mi na koc o wymiarach 1,2m x 1,7m – dla mnie to opcja idealna – w sam raz na łóżko czy na sofę w salonie.
Pssst, ostatnio jest duże zapotrzebowanie rynku na ten produkt co sprawia, że czas oczekiwania za przesyłką jest dłuższy niż standardowo. Jeśli więc chcecie mieć pled jeszcze tej zimy to koniecznie zamawiajcie jak najszybciej! Ja zamówienie złożyłam 12 listopada, a magiczna przesyłka doszła 27 listopada. Czekałam za nią dokładnie 10 dni roboczych.
Ok, mam wełnę – i co teraz?
Ten dłuższy czas oczekiwania jeszcze bardziej działa na emocje. Ja naprawdę nie mogłam się doczekać paczki i co chwilę odświeżałam skrzynkę mailową, żeby sprawdzić czy jest jakiś progres w realizacji zamówienia. Przesyłka w końcu dotarła, jupi! Wyobrażałam sobie, że wałek będzie większy i miałam wrażenie, że jest za lekki, ale to tylko było złudzenie. 4kg szczęścia prezentowały się nadzwyczaj pięknie!
Nie wiedziałam ile czasu może mi zająć plecenie koca, dlatego wolałam zacząć w weekend, na spokojnie. Niestety nie wytrzymałam i jak usiadłam do rękodzieła około 18, tak nagle zrobiła się 23 i czas było kończyć tę zabawę i iść spać. Dlatego jeśli lubicie się przykładać do takich rzeczy i chcecie mieć stuprocentową pewność, że wszystko będzie okej oraz mieć przerwę na Instagrama (hihi), to zarezerwujcie sobie na spokojnie te 5 godzin.
Korzystałam z autorskiego tutorialu sklepu, z którego zamawiałam wełnę – jest autentycznie prosty, a kroki w nim przedstawione intuicyjne. Jedyny minus tego wideo jest taki, że momentami musiałam odwracać laptopa – tak, żeby perspektywa była dokładnie taka jak u widza. Podejrzewam, że nie było to koniecznie i pewnie część z Was nie będzie odczuwała takiej potrzeby, ale przyznam szczerze, że czasami proste rzeczy mnie totalnie przerastają i wolę się upewnić kilka razy, że faktycznie robię coś dobrze! 🙂
Jak wykorzystać zrobiony koc?
Zdecydowałam się na to, by mieć taki pled, chyba głównie z dwóch względów – po pierwsze: mieszkamy w starej kamienicy i wiecznie nam zimno, po drugie: ostatnio mam wenę na dodawanie do naszych wnętrz czegoś zrobionego samodzielnie.
Kiedy pled był gotowy, byłam pewna, że będzie on stałym elementem wystroju salonu. Miał leżeć w artystycznym nieładzie na sofie, ale szybko odkryłam, że może być również mobilny. I tym sposobem, kiedy jesteśmy w sypialni i czytamy książki, to koc z wełny ogrzewa nasze stópki. A kiedy siedzimy w kuchnio-salonie i oglądamy serial, przenosimy go razem z nami.
Jednak rozwiązań jest cała masa! Oprócz super dodatku do wnętrza, jest to piękny materiał do aranżacji zdjęć – nie tylko dla popularnych flatlay’ów, ale planuję go również wykorzystać w sesji niemowlęcej mojej nowej bratanicy <3
To by było na tyle – dajcie znać w komentarzach czy wpis się przydał i czy planujecie zrobić swój własny, czesankowy pled. 🙂
Moja żona bawi się w takie rzeczy dla relaksu. Bardzo fajne jak się widzi już efekt końcowy. Pozdrawiam. http://www.tatawakcji.pl
Piękny koc! Mi też się taki marzy, może kiedyś w końcu się za to zabiorę. Dzięki za wpis na pewno zmobilizuje 🙂
Pozdrawiam. bosasia 🙂
moge wiedziec jaki to kolor ? 🙂 szukam czego podobnego
Dzięki również za wpis. Spróbuję wykonać taki koc. 🙂